Dos mundos ... Tacy różni, ale tacy zakochani<3
***Wieczorem, Violetta:Właśnie wróciłam do domu. Jestem wykończona, dobrze, że jutro mam wolne bo nie dałabym rady. Gdy weszłam do salonu na stole zauważyłam list zaadresowany do mnie. Natychmiast go otworzyłam, znalazłam w nim pieniądze oraz karteczkę:
,,Violu, jak co miesiąc przesyłam ci trochę pieniędzy. Całuję babcia". Wzięłam pieniądze i włożyłam do portfela, później schowam je do puszki z oszczędnościami o której mama nie wie. To nawet dobrze bo jakby wiedziała to by pewnie mało było tych pieniędzy. Nagle na dół zbiegła Isabel.
-Viola!- krzyknęła i mnie przytuliła.
-Cześć mała- powiedziałam i pocałowałam ją w czoło.
-Jak w pracy?- spytała.
-Dobrze, odrobiłaś lekcje?- spytałam.
-Tak- powiedziała i się uśmiechnęła.
-Co robi mama?- spytałam.
-Śpi- odpowiedziała.
-Aha- powiedziałam.
-Violu- powiedziała
-Tak?- spytałam.
-Jak myślisz mama przestanie kiedyś pić?- spytała, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
-Wiesz... em.... nie wiem, nikt tego nie wie.... Może przestanie, może nie.... Nie wiem...-powiedziałam.
-Aha- powiedziała i posmutniała.
-Ej ale na twarzy ma być uśmiech.- powiedziałam.
-Okej- powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Mała usiadła na krześle.
- Nie możesz tracić nadziei. Zobaczysz jeszcze będzie tak jak kiedyś obiecuję ci to- powiedziałam.
-Dobrze- powiedziała.
-Co chcesz na kolację?- spytałam.
- Kanapki- powiedziała i się uśmiechnęła.
-Dobra to ja idę zrobić- powiedziałam i poszłam do kuchni, usłyszałam tylko jak ktoś biegnie na górę po schodach, była to zapewne Isabel.***
***Leon:
Gdy dotarliśmy wieczorem do hotelu przyznam szczerze, że mnie zatkało. Federico to wie jak wybierać mieszkanie nawet na 2 miesiące. Jak kiedyś będę budował lub kupował dom to on mi go urządzi. To była moja sypialnia:
Federico:
Mieliśmy jeszcze dwie łazienki, które były od obu sypialni. Dzisiaj jest sobota, a trening zaczynam dopiero w poniedziałek, będę miał czas aby trochę zwiedzić Buenos Aires. ***
***Priscilla:
Jak wygląda moje życie? Od kilku miesięcy tak samo, albo piję albo śpię. W sumie po co mam robić coś innego? Postanowiłam zejść na dół po coś do jedzenia. W domu panowała cisza. Pewnie dziewczyny coś robią w swoich pokojach. Wzięłam z lodówki ser, szynkę i masło. Nie byłam w stanie nawet posmarować chleba tak mi się ręce trzęsły. Nagle do kuchni weszła Violetta i powiedziała:
-Daj to, pomogę ci- po czym wzięła nóż i zaczęła za mnie przygotowywać kanapki. Po krótkiej chwili odezwałam się:
-Jak w pracy?
-Tak jak zwykle, pewnie wiesz...- po chwili dodała- nie czekaj ty już nie wiesz jak to jest gdy ktoś pracuje cały dzień!
-Violetta, proszę cię- powiedziałam.
-Co?! Co Violetta proszę cię?!- krzyknęła.
-Nie krzycz, Isabel usłyszy- powiedziałam.
- Isabel doskonale usłyszy czy będę krzyczeć czy nie- powiedziała.
-O co chodzi? Violetta...- powiedziałam.
-O co chodzi?! Od kilku miesięcy nic nie robisz! Albo pijesz albo śpisz i tak codziennie! Już nawet nie umiesz normalnie funkcjonować bo alkohol tak cię uzależnił. Ręce ci się trzęsą jak galaretka! Nie potrafisz nic utrzymać w ręce! Wzięłabyś się w garść i do jakiejś roboty! Od dwóch miesięcy ci to powtarzam! Widać, że nadal nic do ciebie nie dociera! I chyba nigdy nie dotrze! Mam tego dość, nie mam na nic czasu! Cały czas pracuję! Mam dopiero 16 lat, a co robię?! Nic tylko pracuję! Mam tego dość! Najchętniej wyprowadziłabym się stąd jak najszybciej! Ale nie zrobię tego, chcesz wiedzieć dlaczego?! Bo tu jest Isabel, gdyby nie ona dawno byś już tu sama została. Ciocia oferuje ci pomoc, babcia, znajomi, JA a ty co?! Nic sobie z tego nie robisz! Bo po co?! Lepiej żebym ja harowała cały dzień, aż nie zamęczę się?! Jesteś zadowolona ze swojego życia?! Bo ja w ogóle! Ani ze swojego, ani z twojego! Czasami mam wrażenia, że się już dla ciebie nie liczymy...- ze łzami w oczach wybiegła... A ja... A ja nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że jest aż tak źle. W końcu German daje pieniądze, nie rozumiem tego... Ja... To moja wina? Wzięłam talerz z kanapkami i poszłam do swojej sypialni, po zjedzeniu posiłku postanowiłam iść spać, jednak nie mogłam zasnąć... słowa które wypowiedziała moja córka chodziły mi cały czas po głowie... Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć... Około 3 nad ranem zasnęłam.***
***Następny dzień, Isabel:
Ubrana zeszłam na dół. Wczoraj słyszałam całą kłótnię mamy i Violetty. Wiedziałam, że Violi jest ciężko, ale nie sądziłam, że aż tak... Potem myślałam dużo o tym i zrozumiałam, że muszę powiedzieć o tym tacie. Wiem, że Violetta nie chce mu nic mówić, ale ja chcę mu powiedzieć. Na pewno nam pomoże, wiem, że mimo iż odszedł bardzo nas kocha i nam pomoże. Postanowiłam do niego zadzwonić i spytać, czy nie mógłby się gdzieś dzisiaj ze mną wybrać, np do zoo. Powiedział, że gdybym chciała się spotkać albo coś to mam dzwonić. Wybrałam numer do taty i odebrała jego kochanka.
-Jest tata?- spytałam.
-Tak jest już go daję- powiedziała od niechcenia. Wiem, że ona nas nie lubi, ale mogłaby chociaż spróbować być miła.
-Halo?- usłyszałam i przerwałam swoje myślenie.
-Cześć tato tu Isabel- powiedziałam.
-Cześć córciu, coś się stało?- spytał troskliwym głosem. Nie rozumiem czemu Violetta znienawidziła tatę. On się o nas tak troszczy!
- Nie tato nic się nie stało. Powiedziałeś, że gdybym chciała się z tobą spotkać to mam dzwonić, więc dzwonię. Wiesz nie widzieliśmy się dwa tygodnie- powiedziałam ostatnie zdanie smutnym głosem.
-Dobrze córciu za godzinę po ciebie przyjadę i gdzieś pójdziemy.
-AAA tato dziękuję! Kocham cię!- krzyknęłam do słuchawki.
-Tylko powiedz Violi.- powiedział.
-Dobrze- odpowiedziałam i się rozłączyłam. No super- pomyślałam i co ja jej teraz powiem. Gdy zeszła postanowiłam jej powiedzieć. Muszę się jej jakoś na początku podlizać, tylko jak? Wiem powiem, że ubrała się w śliczną sukienkę. Na prawdę była śliczna.
-Śliczna sukienka siostra- powiedziałam uśmiechając się.
-Dziękuję. Kupiłam ją ostatnio- powiedziała
- Jest naprawdę śliczna.- powiedziałam.
-Młoda ty coś chcesz- powiedziała. No i super ma mnie.
-Bo wiesz chciałabym się gdzieś na mieście z tatą spotkać. Zgadzasz się?- spytałam.
-Tak jasne, zadzwonię...- nie dokończyła bo krzyknęłam.
-Dziękuję! Kocham cię! Tata będzie tu za godzinę!- powiedziałam i pobiegłam na górę. Usłyszałam tylko jak Violetta krzyczy moje imię.***
-Daj to, pomogę ci- po czym wzięła nóż i zaczęła za mnie przygotowywać kanapki. Po krótkiej chwili odezwałam się:
-Jak w pracy?
-Tak jak zwykle, pewnie wiesz...- po chwili dodała- nie czekaj ty już nie wiesz jak to jest gdy ktoś pracuje cały dzień!
-Violetta, proszę cię- powiedziałam.
-Co?! Co Violetta proszę cię?!- krzyknęła.
-Nie krzycz, Isabel usłyszy- powiedziałam.
- Isabel doskonale usłyszy czy będę krzyczeć czy nie- powiedziała.
-O co chodzi? Violetta...- powiedziałam.
-O co chodzi?! Od kilku miesięcy nic nie robisz! Albo pijesz albo śpisz i tak codziennie! Już nawet nie umiesz normalnie funkcjonować bo alkohol tak cię uzależnił. Ręce ci się trzęsą jak galaretka! Nie potrafisz nic utrzymać w ręce! Wzięłabyś się w garść i do jakiejś roboty! Od dwóch miesięcy ci to powtarzam! Widać, że nadal nic do ciebie nie dociera! I chyba nigdy nie dotrze! Mam tego dość, nie mam na nic czasu! Cały czas pracuję! Mam dopiero 16 lat, a co robię?! Nic tylko pracuję! Mam tego dość! Najchętniej wyprowadziłabym się stąd jak najszybciej! Ale nie zrobię tego, chcesz wiedzieć dlaczego?! Bo tu jest Isabel, gdyby nie ona dawno byś już tu sama została. Ciocia oferuje ci pomoc, babcia, znajomi, JA a ty co?! Nic sobie z tego nie robisz! Bo po co?! Lepiej żebym ja harowała cały dzień, aż nie zamęczę się?! Jesteś zadowolona ze swojego życia?! Bo ja w ogóle! Ani ze swojego, ani z twojego! Czasami mam wrażenia, że się już dla ciebie nie liczymy...- ze łzami w oczach wybiegła... A ja... A ja nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, że jest aż tak źle. W końcu German daje pieniądze, nie rozumiem tego... Ja... To moja wina? Wzięłam talerz z kanapkami i poszłam do swojej sypialni, po zjedzeniu posiłku postanowiłam iść spać, jednak nie mogłam zasnąć... słowa które wypowiedziała moja córka chodziły mi cały czas po głowie... Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć... Około 3 nad ranem zasnęłam.***
***Następny dzień, Isabel:
Ubrana zeszłam na dół. Wczoraj słyszałam całą kłótnię mamy i Violetty. Wiedziałam, że Violi jest ciężko, ale nie sądziłam, że aż tak... Potem myślałam dużo o tym i zrozumiałam, że muszę powiedzieć o tym tacie. Wiem, że Violetta nie chce mu nic mówić, ale ja chcę mu powiedzieć. Na pewno nam pomoże, wiem, że mimo iż odszedł bardzo nas kocha i nam pomoże. Postanowiłam do niego zadzwonić i spytać, czy nie mógłby się gdzieś dzisiaj ze mną wybrać, np do zoo. Powiedział, że gdybym chciała się spotkać albo coś to mam dzwonić. Wybrałam numer do taty i odebrała jego kochanka.
-Jest tata?- spytałam.
-Tak jest już go daję- powiedziała od niechcenia. Wiem, że ona nas nie lubi, ale mogłaby chociaż spróbować być miła.
-Halo?- usłyszałam i przerwałam swoje myślenie.
-Cześć tato tu Isabel- powiedziałam.
-Cześć córciu, coś się stało?- spytał troskliwym głosem. Nie rozumiem czemu Violetta znienawidziła tatę. On się o nas tak troszczy!
- Nie tato nic się nie stało. Powiedziałeś, że gdybym chciała się z tobą spotkać to mam dzwonić, więc dzwonię. Wiesz nie widzieliśmy się dwa tygodnie- powiedziałam ostatnie zdanie smutnym głosem.
-Dobrze córciu za godzinę po ciebie przyjadę i gdzieś pójdziemy.
-AAA tato dziękuję! Kocham cię!- krzyknęłam do słuchawki.
-Tylko powiedz Violi.- powiedział.
-Dobrze- odpowiedziałam i się rozłączyłam. No super- pomyślałam i co ja jej teraz powiem. Gdy zeszła postanowiłam jej powiedzieć. Muszę się jej jakoś na początku podlizać, tylko jak? Wiem powiem, że ubrała się w śliczną sukienkę. Na prawdę była śliczna.
-Śliczna sukienka siostra- powiedziałam uśmiechając się.
-Dziękuję. Kupiłam ją ostatnio- powiedziała
- Jest naprawdę śliczna.- powiedziałam.
-Młoda ty coś chcesz- powiedziała. No i super ma mnie.
-Bo wiesz chciałabym się gdzieś na mieście z tatą spotkać. Zgadzasz się?- spytałam.
-Tak jasne, zadzwonię...- nie dokończyła bo krzyknęłam.
-Dziękuję! Kocham cię! Tata będzie tu za godzinę!- powiedziałam i pobiegłam na górę. Usłyszałam tylko jak Violetta krzyczy moje imię.***
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam do was kilka spraw:
1. Podobał wam się rozdział?
2. Moje wpisy będą pojawiać się rzadziej, powody:
a) jestem chora
b) coś o czym NIE WIE Ola bo się dzisiaj trochę pokłóciłyśmy, za co ją PRZEPRASZAM! Rozważam odejście lub zawieszenie się na krótki czas. Spokojnie! To nie jest jeszcze pewne. Zastanowię się jeszcze nad tym.
c) nauka....
d) mniejsza ilość wolnego czasu
3. W ankiecie wybraliście, że ma być DIECESCA! Dlatego postaram się połączyć ich już nie długo:)
Co do mojego odejścia bądź zawieszania, chcę to trochę rozwinąć:
Każdy z nas ma naukę, ja mam jej aż nadmiar, siedzę praktycznie cały tydzień od 8 do 14:25. Do domu też nie mam blisko. To moje odejście bądź zawieszenie nie jest jeszcze pewne więc się nie martwcie na zapas:) Mam nadzieję, że po namysłach jednak zostanę z wami:)
Buziaki i do zobaczenia w następnym wpisie!<3
Słodkich snów!
Świetny rozdział! Już nie mogę się doczekać dalszej części :)
OdpowiedzUsuń1. Bardzo ciekawy rozdział :)
2. Ok, każdy ma obowiązki :)
B) spokojnie Kasiu pokłóciłyśmy się o taką bzdurę, że nie ma sensu tego ciągnąć :) i tak myślę, że po prostu się nie zrozumiałyśmy ;)
3. To fajnie, że będzie Diecesca :)
Mam nadzieję, że jednak zostaniesz. To co robisz na blogu dla czytelników jest wspaniałe :) Ja także przez ten miesiąc rozmów zdążyłam cię bardzo polubić :) Jesteś wspaniał, bardzo pomagasz mi w blogu i czytelnicy cię uwielbiają. Mam nadzieję, że zostaniesz, bo jesteś wspaniała :*
Pozdrawiam :)
Super opowiadanie
OdpowiedzUsuń